Lush, odżywka do włosów American Cream – recenzja

Najwyższy czas na recenzję kultowej już maski American Cream!

American Cream, 8,50 £/250 g, Lush

*testuję nową metodę robienia zdięć-mikrofalówką  więc proszę nie zwracać na nie uwagi;)

 
Od razu uprzedzam, że uwielbiam tą odżywkę. Włosy są po niej cudownie nawilżone, lejące, wygładzone i miękkie jak u dziecka.  Ciekawe jest to, że maseczka „wsiąka” we włosy, czyli można wierzyć, że faktycznie je odżywia a nie tylko oblepia warstwą sylikonów i dając uczucie chwilowej poprawy.  Ja niestety nie używam jej regularnie a jedynie gdy widzę, że moje włosy błagają o odrobinę nawilżenia ale i tak doprowadza je do porządku po jednorazowym użyciu.  Stosowana regularnie naprawdę powinna poprawić ich kondycję.

Dość mocno kontrowersyjną sprawą jest jej zapach. Trzeba przyznać, że jest bardzo mocny, wyczuwalny przez otoczenie i na dłuższą metę trochę męczący. Może również gryźć się z perfumami. W moim przypadku utrzymuje się nawet po kolejnym myciu włosów.  Zapach jest słodki, naprawdę bardzo słodki, ciężko go opisać ale na pewno czuć wyraźne wanilię i miód. Producent informuje o mieszańce  miodu, wanilii, truskawek i pomarańczy ale ja żadnych owoców niestety nie wyczuwam, a szkoda bo może one nadałyby trochę lekkości  zapachowi.

Na opakowanie nie narzekam ze względu na to, że odżywka ma dość lejącą konsystencje więc bez problemu można ją z niego wydobyć. Wydajność też w porządku, naprawdę nie trzeba dużo jej dużo nakładać by odpowiednio odżywić włosy. Zresztą nałożona w zbyt dużej ilości  niestety obciąża włosy. Lepiej więc z nią nie przesadzać.

Zastanawia mnie obecność Sodium Lauryl Sulfate w składzie…po jakiego grzyba dodawać detergent do odżywki? Może przy okazji odżywka ma oczyszczać włosy? W każdym razie ja nie odnotowałam na szczęście negatywnych skutków tego składnika na włosach. Ale mimo wszystko ciekawi mnie co on tam robi;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Recenzje i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz